WALKA O SZKOŁĘ, MATURA POD NAMIOTEM

godność, miejsce i wartość sztuki w życiu.

Wojciech Jastrzębowski

… Pamiętam dobrze tę naszą ostatnią rozmowę, o szkole, o życiu. Był on kimś i jako człowiek i jako artysta i jako obecność – niepowtarzalnym. Był jednym z najbardziej autentycznych ludzi jakich spotkałem w życiu. Każdy z nas musi umrzeć, ale jak odchodzą tacy ludzie jak Antek świat robi się pusty. Ale jednocześnie zostaje z takich ludzi to wszystko, co może zostawić krucha ludzka obecność na ziemi. Ten ślad. I ten ślad pozostał po Antku wśród ludzi i wśród rzeczy. U wszystkich, którzy się kiedykolwiek z nim zetknęli, w każdym przedmiocie, w każdym kawałku drzewa, który on wziął do ręki, a za nim brali do ręki jego uczniowie. Więcej nikomu nie może być dane.

Jan Kott

Antek Kenar, Bronek Czech, Jasiek Gnojek, Jurek Ustupski i ja – to już nas była taka jedna paczka. Robili my razem grań Kościelca, Fajki, północną ścianę Świnicy, grań Cubrynyśmy we dwóch z Antkiem robili. Poznałem go przez Stryjeńskiego – miał wtedy 16 lat a ja 18 – i już zacząłem przewodniczyć. Antek do szkół chodził i w niedziele chodziliśmy na wspinaczki. Już wtedy Stryjeński Karol mówił, że Kenar będzie kiedyś kierownikiem szkoły zakopiańskiej – tyle w nim widział zdolności. Dużo spędziłem z nim na zabawach, które urządzał Karol Szymanowski i Stryjeńscy. Staś Mierczyński tam bywał, tańczyliśmy, śpiewaliśmy, fajne gadki góralskie się opowiadało. Spędzaliśmy chwile zawsze z wielkim humorem. Najweselej bywało u babki Bustryckiej na Hali. Piniędzyśmy nigdy nie mieli – to nakręcaliśmy kluczykiem z dziesięć razy grającą figurkę Matki  Boskiej  i  zaraz  nas  babka  częstowała,  że  my  tacy  pobożni.

13 / 20