ANTONI KENAR I TADEUSZ BRZOZOWSKI W PRACOWNI SZKOLNEJ

FOT. WŁADYSŁAW WERNER

dostępny materiał zużytkowywał dla pracy dzieci: papiery, gałganki, drewno – dzieci rysowały, lepiły, wycinały. Konkursy na zabawki choinkowe, palemki wielkanocne, kostiumy na przedstawienia, dekoracje sali lub urządzenia do przedstawień na wolnym powietrzu.

Pamiętam wspaniałe widowisko o Janosiku. Sala jadalna w suterynie szkoły, ściana z dalekim pejzażem – góry z pasącymi się owieczkami, karczma z grubą karczmarką w drzwiach, tron cesarzowej. Na słupach wspierających „obrazki na szkle”, wszystko zrobione przez dzieci. Cała konstrukcja ze stołów i ławek: droga z gór, którą schodzili zbójnicy. Na podmiejskiej łące „Powsinogi” Zegadłowicza. Siedziałam między rodzicami, płacząca kobieta obok mnie: „zupełnie jak nasze życie”. Na ogromnym podwórzu, między kamienicami, wyjątki ze Słowackiego: naprawdę głęboko przejmujący moment poetycki w owych czasach. Przedstawienie kukiełkowe z tekstem Kenara, jakże wzruszającym – i tam postać starej dobrej babki. Miłość do babki i młodszego brata, to były miłości jego dzieciństwa. Zgubiliśmy się w pierwszy dzień powstania. Pisze w kartce z obozu niemieckiego: „Tak wyszedłem na chwilę z domu, a to już cztery miesiące, cały czas pamiętam, że nie powiedziałem do widzenia”. I dalej: „Dzieci tutaj zupełnie mi przypominają wolskie i to mnie rozrzewnia”.

Halina Jastrzębowska - żona profesora Wojciecha Jastrzębowskiego


Był to rok 1927. W grupie młodzieży, która w ślad za swym profesorem Karolem Stryjeńskim zjechała z Zakopanego do warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, był Antoni Kenar. Stryjeński – niezwykły artysta, społecznik,  pedagog i entuzjasta sztuki, był to  rok

10 / 20